Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 24 lipca 2012

rozdział trzynasty .♥

Gdy wracałam już do domu spotkałam na parkingu pod domem moich kumpli, którzy czekali za mną, żeby sobie gdzieś pojeździć po mieście jak zawsze. Tym razem wpadli na pomysł, że pojedziemy do kumpla kierowcy, zgodziłam się bo w końcu nie miałam co robić. Po 10 minutach drogi dojechaliśmy do dużego domu z ogrodem, do którego wyszedł przystojny chłopak. Niebieskooki blondyn, szczupły, średniego wzrostu. Od razu wpadł mi w oko. Jak zawsze trzeba było się trochę powygłupiać z chłopakami, którzy uwielbiali się trochę we mnie pozaczynać, ale nie spuszczałam z przystojniaka oka, zauważyłam, że on również nie spuszczał ze mnie oka. No ale niestety przyjemność musiała się skończyć bo chłopacy zechcieli jechać do domu. Nie wiedziałam o nim nic, nie miałam jego numeru ani nic, wiedziałam tylko gdzie mieszka i jak ma na imię. Po paru dniach Rosalie wyciągła mnie na imprezę, nie chciałam iść wyrywać żadnych dup, nie szukałam miłości, właśnie bardziej jej unikałam. Wychodząc z imprezy spotkałam Go idącego ze swoją ekipą do środka. Miałyśmy już wychodzić, ale weszłyśmy z powrotem razem z przystojniaczkiem. Bawiliśmy się doskonale. Po imprezie jego kumple byli schlani i chcieli do domu, tak jak Rosalie, której było zimno, ale jednak ani mnie ani jego to nie ruszyło. Wymieniliśmy się numerami telefonu. Na następny dzień znowu impreza i znowu on, lecz ten wieczór zakończył się zupełnie inaczej. Po imprezie odwiózł mnie pod dom i pożegnał cudownym pocałunkiem. Po paru dniach spotkaliśmy się ze sobą, rozmawialiśmy dużo i ogólnie. W któryś weekend balowaliśmy u niego, siedzieliśmy razem i nagle z jego ust wydobyło się ciche " Kocham Cię " . Byłam w szoku, ale jednak ja również coś już do niego poczułam. Nie szukałam miłości, lecz gdy go zobaczyłam nie miałam wątpliwości, chciałam tylko jego oczu i ramion, on patrząc na mnie chyba czuł to samo. Nie miałam żadnych wątpliwości, ale jednak bałam się, że znowu zostanę zraniona. Następnego dnia spotkałam się z Rosalie, miałam totalny mętlik w głowie więc musiałam z kimś o tym pogadać.
- Rosalie on wyznał mi miłość, czuję, że ja również coś do niego czuje, ale mam obawy, że znowu będzie tak jak z Martinem. Wiem, że może zbyt pochopnie tak reaguje, ale boje się, że znowu ktoś mnie zrani, że znowu będę tak strasznie cierpieć.- mówiłam ze łzami w oczach.
- Alice słuchaj.! Znasz Aarona i wiesz, że on raczej taki nie jest. Nie oceniaj wszystkich jedną miarką, ponieważ nie każdy musi być taki jak Edward czy Martin. Patrząc na jego zachowanie to twierdzę, że jego uczucie do Ciebie jest prawdziwe.- uspakajała mnie przyjaciółka.
- Miejmy nadzieje, że jest tak jak mówisz, nie mam zamiaru znowu się załamywać przez jakiegoś pieprzonego kolesia. - posłałam szczery uśmiech do przyjaciółki
Po spotkaniu z przyjaciółką przyjechał po mnie Aaron i zabrał do siebie. Musiałam z nim o tym wszystkim pogadać.
- Słuchaj Aaron, nie odbierz tego źle po prostu chce być z Tobą szczera. Jeśli chcesz się mną tylko zabawić możesz już zakończyć, wiele razy byłam skrzywdzona i nie mam zamiaru znowu cierpieć przez jakiegoś kretyna. Nie szukam miłości, ale przyznam, że się w Tobie zakochałam. - spojrzałam na niego
- Alice, nie martw się. Nie chcę się Tobą bawić, ponieważ naprawdę coś do Ciebie czuje i zależy mi na Tobie, a to, że jacyś debile Cię skrzywdzili nie oznacza, ze ja również to zrobię. - Powiedział po czym delikatnie mnie przytulił i pocałował uspakajając mnie.

rozdział dwunasty .♥

Pół roku później...


Promienie słoneczne otulały moją twarz, a ptaki cudownie śpiewały na drzewach przy moim oknie. Wstałam i zeszłam na dół do kuchni, żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Mamy jak zwykle nie było, no w końcu Pani Pracy, tata to samo. Zrobiłam sobie płatki, zjadłam i poszłam do swojego pokoju. Stanęłam w drzwiach od pokoju i wzrokiem przejechałam po wszystkim co w nim jest, podeszłam do laptopa i weszłam na gadu. Był dostępny.. Weszłam na swojego bloga i oczywiście dodałam nowy wpis.



Obiecywał, że będzie, że będzie wiecznie i nie opuści mnie nigdy. Mówił, że kocha, że tęskni, że jestem całym jego światem.. No tak próżne słowa. Tylko dlaczego to właśnie one zostają w pamięci? Dlaczego nie zostaną w głowie te najgorsze? Dlaczego nie zostaną w głowie te, co mówił, że mnie nigdy nie kochał, że nie tęsknił, że jestem dla niego nikim? Dlaczego nie zostaną te, co mówił, że nic dla niego nie znaczę, że ma inną dziewczynę, którą kocha? Dlaczego mnie opuścił ?;( To tak strasznie boli. Każdy kolejny dzień bez niego to coraz większa męczarnia. Wszystko na co spojrzę przypomina mi właśnie Go. I wciąż myślę o swoim kochanym braciszku. Niby minęło już dużo czasu, ale po zerwaniu z Martinem brakuje mi go jeszcze bardziej. Może dlatego, że był moim najlepszym przyjacielem, który zawsze pomagał mi i mnie pocieszał w momentach, gdy tego najbardziej potrzebowałam. Mama radzi za to sobie doskonale, wciąż siedzi w pracy, a jak wróci do domu to toczy ciągłe kłótnie z tatą, więc może i lepiej, że ciągle siedzi w tej robocie, bo przynajmniej jest cisza i spokój.




Po dodaniu wpisu uruchomiłam jego okienko na GG., musiałam do niego napisać.

Alice- Hej , kiedy odbierzesz swoje rzeczy? czy przysłać kogoś do cb z nimi?
Martin- Hej, teraz w któryś dzień wpadnę po nie. Podasz mi je Ty czy Twoja mama?
Alice- Raczej ja. Jak byś miał przyjść to napisz mi na tel, w razie to już są przyszykowane. Spadam, nq.
Martin- Oka. Napiszę Ci. Pa.

 Po rozmowie z Nim, poszłam do łazienki. Napuściłam sobie wody do wanny, włożyłam słuchawki do uszu i się w niej położyłam. Po długiej kąpieli poszłam się ogarnąć, no bo w końcu mam kochane przyjaciółki, które o mnie dbają. Poszłam do garderoby, wyjęłam czarną bokserkę, jasne szorty i poszłam do łazienki. Ułożyłam włosy w koka i zrobiłam delikatny makijaż. Złapałam za torbę do której włożyłam telefon, słuchawki, gumy, portfel i błyszczyk. Założyłam swoje Najkacze i poszłam do Isabelli. U niej jak zwykle siedziała już cała nasza ekipa, w tym kumple Edwarda i Martina, no ale cóż mogę na to poradzić. Oni nie są winni za to co robią ich kumple. Posiedzieliśmy dobrą godzinę u niej i poszliśmy na miasto. Odwiedziliśmy nasze miejsce, które również często odwiedzał Martin i też oczywiście tym razem też musiał tam być. Gdy przeszłam obok niego chciał, żeby nasze spojrzenia sie spotkały, ale niestety mu się nie udało bo na oczach miałam okulary przeciwsłoneczne, no bo po co każdy ma widzieć moje zapłakane oczy? 





Przepraszam, że rzadko się udzielam,ale teraz
jakoś mam mały brak czasu ;/