Łączna liczba wyświetleń

sobota, 19 maja 2012

Rozdział trzeci .♥


Spałam słodko, gdy obudził mnie dźwięk telefonu, promienie słońca otulały mój policzek. Spojrzałam na wyświetlacz dzwoniła Rosalie.
- halo. – Powiedziałam zaspanym głosem
- obudziłam cie? – Spytała
- tak obudziłaś mnie, ale to, co?
- myszko bd u ciebie za jakąś godzinę z ekipa, wiem ze twojej mamy nie ma więc nie chce słyszeć jakiś wymówek , że nie możesz bo coś – zaśmiała się
- no ok. to ja już idę pod prysznic i się ogarnąć
Rozłączyłam się, spojrzałam na wyświetlacz i zauważyłam 14 esek, otwieram i Az 10 od Edwarda, w których mniej więcej pyta, dlaczego nie odpisuje, 2 eski od Rosalie i  od Michaela. Odczytałam wszystkie i odpisałam. Telefon rzuciłam na poduszkę i ruszyłam pod prysznic, wzięłam bardzo przyjemny prysznic. Gdy wyszłam z pod prysznica udałam się od razu do garderoby po jakieś ciuchy. Stałam w niej dobre 15 min, bo nie wiedziałam, co na siebie wrzucić na końcu wybrałam krótkie Hawajki i bokserkę. Ubrałam się, nałożyłam lekki make up. i włosy ułożyłam w kucyka. Spojrzałam na zegarek zostało mi jeszcze 20 min do ich przyjścia wiec poszłam na dół do kuchni zrobić sobie kawę i cos do zjedzenia. Zjadłam śniadanie i wypiłam kawę, po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, otwarłam im a oni od razu ruszyli do mojego pokoju. Rosalie przyszła z ogromna ekipa, której prawie wcale nie znałam. Wszyscy po kolei podchodzili i się przywitali byli tam m.in. Michael, Anthony, Kelvin, Marcel, Sabina, Alan, Kacper i Colin. Wszyscy rozgościli się w moim pokoju dla nikogo nie zabrakło miejsca. 
- za dwa dni rozpoczęcie roku – rzuciłam krzywiąc minę
- no właśnie i z tego powodu chciałem was wszystkich zaprosić jutro do siebie na grilla, na pożegnanie lata – rzucili w nasza stronę Marcel
Każdy z nas się zgodził, po półgodzinnej naradzie w moim pokoju stwierdziliśmy ze idziemy na miasto, złapałam torbę adidasa, wrzuciłam do niej, telefon, portfel, gumy, chusteczki i słuchawki do tel. gdybym z powrotem wracała sama. Wyszliśmy z mojego domu, bo za chwile miał być autobus, który nas miał zawieźć do miasta. Po 5 min byliśmy już w drodze do Warszawy. Po opuszczeniu autobusu udaliśmy się do pizzerii na naszą pizze. Gdy weszliśmy do lokalu spotkaliśmy ekipę, w której był Edward, widziałam jego minę była niezadowolona. Podeszłam do niego i przywitałam go buziakiem. Spojrzał się na mnie i spytał:
- możemy porozmawiać?
- możemy, ale wyjdźmy na zewnątrz – spojrzałam na niego wychodząc z lokalu
- Alice mi się wydaje czy ty masz na mnie olewkę? – Spojrzał ze smutna mina
- nie mam na ciebie olewki, tylko, kiedy miałam do cb przyjść jak oni mi się wpakowali na chatę i oznajmili ze wychodzimy na miasto
- napisałem ci eski a ty nawet odpisać nie umiesz! – Podniósł ton
- nie podnoś na mnie tonu i kiedy napisałeś? – Odpowiedziałam wyciągając z torby telefon
- pisałem do cb od dobrej godziny nie uzyskując jakiejkolwiek odpowiedzi!
- przepraszam, miałam wyciszone dźwięki nawet nie zwróciłam na to uwagi nie obrażaj się od razu!
Chciałam go przytulić, gdy nagle przeszkodziła nam Rosalie wołając nas do środka. Ruszyłam w stronę lokalu widziałam, ze Edwardowi znowu cos nie pasuje, ale to już zlałam, bo zauważyłam ze we mnie wciąż mu cos nie odpowiada. Poszłam do znajomych, każdy zamówił sobie po kebabie na wynos poniewaz stwierdzili ze nie chce im się czekać, na szczęście mam kochana przyjaciółkę, która zamówiła również dla mnie. Po odebraniu zamówienia poszliśmy na plażę, ale oczywiście przed plaża trzeba było zaliczyć sklep żeby kupić jakieś alko i fajki. Gdy doszliśmy na plaże spotkaliśmy kolejna ekipę, od razu w oczy rzucił mi się cudowny chłopak o niebieskich oczach, lecz chyba miał dziewczynę, bo siedział z jakąś przytulony. Podszedł do mnie i wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Witaj jestem Martin, ty jesteś pewnie Alice, mam racje? – Spytał
- Tak masz racje, miło mi cię poznać – puściłam do niego uśmiech
Z daleka słyszałam krzyki jego dziuni, które on i tak zlewał. Był boski, jaka szkoda ze zajęty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz